Zapoznanie
Czaki jest psem rasy mudi, o umaszczeniu black merle.
Narodziła się w Węgrzech w hodowli ,,Moudius Sharpernord". Jej matką
jest Gyoztes championka węgier, zwyciężczyni trzech dogtrekkingów,
mistrzyni obdience, flyballu, a ojcem Bajnok mistrz agility, rally
obedience, dogfrisbee, sheepdog trials, flyball, dwukrotny champion
węgier, kilkakrotnie brał udział w dogtrekkingu z czego wygrał dwa razy,
a cztery zajął drugie miejsce. W jej miocie narodziło się w sumie
siedem szczeniąt: Sasunitan of Judgen, czyli Sas, Dżakartusa von
Aggulitios, czyli Czaki, Kabitoszer Orientalus Von Habbont, czyli Kab,
Roman Rendorseg Von Zagyvalek, czyli Rendon, Rexus Zeusz Von Churchill
Of Magyarorszag, czyli Rex oraz nie rodowodowe szczeniaki Dogia i
Balaton. Pewnie po porzeczytaniu pochodzenia Czaki, niektórzy pomyślą,
że ta opowieść będzie o ,,szczenięciu doskonałym". A jednak nie...
Czaki urodziła się we wspomnianej hodowli ,,Moudius
Sharpernord" w okolicach miasta Mikoszolc na północnym wschodzie
Węgrzech. Gyozetes i Bajnok znali się od dzieciństwa. To miał być ich
drugi miot. Hodowczynią mudich była młoda dziewczyna Inke Varga wraz ze
swym mężem Igarem.
Kochali bardzo swe psy, jednak często wyjeżdżali z Gyoztes, na
którą mówili Gyza oraz z Bajnokiem na różne zawody. Ich pasją były nie
tylko psy, ale też podróże. To one ich połączyły. Po raz pierwsz o
mudich usłyszeli podczas swojej podróży poślubnej w Dżakarcie.
Wiedzieli, że to rasa dla nich stworzona. Postanowili, że otworzą
hodowlę mudich. I tak się stało. Postanowili również, że jedną z
nardzonych w tej hodowli suczek nazwą Dżakarta na cześć poznania tam
tej pięknej rasy. Tak więc podczas drugiego miotu w hodowli Moudius
pierwszy urodził się Sas, później Dżakarta, jednak małżeństwo uznało, że
to głupio wołać do psa podczas zawodów:
- Dżakarta! Chodź tu do pani, dobra stolica Indonezji, dobra!
Nie chcieli, żeby byli wyśmiewani, że ich hodowla nazywa psy nazwami
stolic "państw, w których ludzie mają bardzo dziwne przypadki chorób".
Jednak nadal pragneli nadać jednemu z tych szczeniąt z drugiego miotu
imię Dżakarta. Kiedy psiaki miały dwa tygodnie Inke i Igar doszli do
wniosku, że tylko jedna z dwóch narodzonych suczek będzie miała rodowód,
ponieważ druga nie rozwijała się źle, ale nie tak jak powinna się
rozwijać sunia w wieku dwóch tygodni. Wtedy ich prolem się rozwiązał.
Czaki dostała imię rodowodowe Dżakartusa von Aggulitions. Jednak
wiadome, że rzadko jaki pies jest wołany tak samo jak brzmi jego
rodowodowe imię. Na początku padł pomysł Dżaka. Został odrzucony,
ponieważ został wygwizdany od za długiego imienia. Później Dża, znów
odrzucony, ponieważ jak wołać na zawodach "Dżaaaaaa, chodź tu!". Igar
miał pomysł.
-Może Czaka? - zastanawiał się.
-Czaka? Przecież to to samo co Dżaka tylko, że zaczyna się na "CZ", a
nie na "DŻ"! A nam chodzi przecież o to, żeby zaczynało się na "DŻ" jak
Dżakarta! - awanturowała się Inke.
-A masz lepszy pomysł?! Bo ja nie!
- No, ale Czaka?! Taka głupia końcówka!
-To ją nazwij tak jak chciałaś wcześniej Chelsee, a szczeniaka z przyszłego miotu nazwiemy Dżakarta!
-Dobra już dobra... W ostateczności może być, chciaż... Czy ja wiem...
- A może Czaki?! Tak! To by było to imię!
-Czaki?... Nie wiem... Mój kolega z Polski ma psa co się wabi Czaki, ale to jest pies nie suczka...
-No i co? Nie może być?
I tak oto Czaki została nazwana Czaki. Jednak my tu gadu-gadu, a zeszliśmy z tematu.
No więc tak... Miot, w którym narodziła się Czaki, przyszedł na
świat w kwietniu 2008 roku. Kiedy Gyza rozpoczęła poród o czwartej nad
ranem, Inke i Igar byli bardziej zdenerwowani niż podczas narodzin
pierwszego miotu, w którym narodziły się trzy martwe szczeniaki. 4.15 i
rozpoczyna się, Gyza prze i po dwóch minutach wychodzi pierwsze
szczenię. Z wybranych wcześniej imion dla nienarodznych maluchów
pierwszy otrzymuje imię Sas. Psiak zostaje chwilkę po wylizaniu przez
Gyzę ważony przez Inke. Igar zapisuje wszystkie notatki i obwiązuje Sasa
niebeską wstążeczką. Pięć minut przerwy. Gyza znów prze. I już po
trzech minutach wychodzi kolejne szczenię. Jedna z suczek. Chwilowo nie
dostaje imienia, lecz jest jedną z kandydatek do imienia Dżakarta.
Czterdzieścipięć minut później na świat przychodzą szczeniaki z imieniem
Rex, Rendon, Dogia i Kab. Cała procedura ważenia, liżenia, zapisywania i
obwiązywania wstążeczkami rozpoczyna się z powrotem. Według zdjęcia RTG
powinny wyjść jeszcze dwa psiaki. I tak się dzieje. Po piętnastu
mintach przerwy Gyza znów zaczyna przeć. Bajnok zmęczony tak długim
staniem i przyglądaniem się całej "awanturze" w połowie jego
wyznaczonego snu, poszedł z powrotem spać. Inka i Igar również zmęczeni,
podczas przerwy wypili kawę. I znów rozpoczyna się precedens... Jednak
niestety po ośmiu minutach... Kolejne szczenię, urodziło się martwe.
Gyza jakby mogąc przywrócić życie lizaniem martwemu od dwóch tygodni
przed porodem szczeniakowi, lizała go i lizała. Biedak został później
nazwany Ramzesem. Ale wszyscy byli czujni, bo po dziesięciu minutch
rodzi się kolejny szczeniak. Niestety też martwy... Nie, jednak Inka
usłyszała cichutkie bicie małego serduszka. Szyko rozpoczęła się akcja
reanimacyjna ostatniego psiaka. I tak po dwóch minutach stan małego
Balatona był stabilny. O godzinie 5.50 zakończył się proces porodu.
Dumni Inka i Igar zadzwonili do kolegów z pracy, aby ci powiadomili ich
szefa o ich dzisiejszej nieobecności w pracy. I tak o godzinie 6.00 cała
rodzina powiększona o siedmiu nowych domowników zasnęła zmęczona po
akcji porodowej...
Kora Pies
Przygody Czaki:
przygodyczaki.blogspot.com
http://klub.pies.pl/blogs/posts/korcia24/category/Przygody-Czaki