środa, 26 czerwca 2013

Zapoznanie

Zapoznanie

 

Czaki jest psem rasy mudi, o umaszczeniu black merle. Narodziła się w Węgrzech w hodowli ,,Moudius Sharpernord". Jej matką jest Gyoztes championka węgier, zwyciężczyni trzech dogtrekkingów, mistrzyni obdience, flyballu, a ojcem Bajnok mistrz agility, rally obedience, dogfrisbee, sheepdog trials, flyball, dwukrotny champion węgier, kilkakrotnie brał udział w dogtrekkingu z czego wygrał dwa razy, a cztery zajął drugie miejsce. W jej miocie narodziło się w sumie siedem szczeniąt: Sasunitan of Judgen, czyli Sas, Dżakartusa von Aggulitios, czyli Czaki, Kabitoszer Orientalus Von Habbont, czyli Kab,  Roman Rendorseg Von Zagyvalek, czyli Rendon, Rexus Zeusz Von Churchill Of Magyarorszag, czyli Rex oraz nie rodowodowe szczeniaki Dogia i Balaton. Pewnie po porzeczytaniu pochodzenia Czaki, niektórzy pomyślą, że ta opowieść będzie o ,,szczenięciu doskonałym". A jednak nie...

     Czaki urodziła się we wspomnianej hodowli ,,Moudius Sharpernord" w okolicach miasta Mikoszolc na północnym wschodzie Węgrzech. Gyozetes i Bajnok znali się od dzieciństwa. To miał być ich drugi miot. Hodowczynią mudich była młoda dziewczyna Inke Varga wraz ze swym mężem Igarem.

     Kochali bardzo swe psy, jednak często wyjeżdżali z Gyoztes, na którą mówili Gyza oraz z Bajnokiem na różne zawody. Ich pasją były nie tylko psy, ale też podróże. To one ich połączyły. Po raz pierwsz o mudich usłyszeli podczas swojej podróży poślubnej w Dżakarcie. Wiedzieli, że to rasa dla nich stworzona. Postanowili, że otworzą hodowlę mudich. I tak się stało. Postanowili również, że jedną z nardzonych w tej hodowli suczek nazwą Dżakarta na cześć  poznania tam tej pięknej rasy. Tak więc podczas drugiego miotu w hodowli Moudius pierwszy urodził się Sas, później Dżakarta, jednak małżeństwo uznało, że to głupio wołać do psa podczas zawodów:

- Dżakarta! Chodź tu do pani, dobra stolica Indonezji, dobra!

     Nie chcieli, żeby byli wyśmiewani, że ich hodowla nazywa psy nazwami stolic "państw, w których ludzie mają bardzo dziwne przypadki chorób". Jednak nadal pragneli nadać jednemu z tych szczeniąt z drugiego miotu imię Dżakarta. Kiedy psiaki miały dwa tygodnie Inke i Igar doszli do wniosku, że tylko jedna z dwóch narodzonych suczek będzie miała rodowód, ponieważ druga nie rozwijała się źle, ale nie tak jak powinna się rozwijać sunia w wieku dwóch tygodni. Wtedy ich prolem się rozwiązał. Czaki dostała imię rodowodowe Dżakartusa von Aggulitions. Jednak wiadome, że rzadko jaki pies jest wołany tak samo jak brzmi jego rodowodowe imię. Na początku padł pomysł Dżaka. Został odrzucony, ponieważ został wygwizdany od za długiego imienia. Później Dża, znów odrzucony, ponieważ jak wołać na zawodach "Dżaaaaaa, chodź tu!". Igar miał pomysł.

-Może Czaka? - zastanawiał się.

-Czaka? Przecież to to samo co Dżaka tylko, że zaczyna się na "CZ", a nie na "DŻ"! A nam chodzi przecież o to, żeby zaczynało się na "DŻ" jak Dżakarta! - awanturowała się Inke.

-A masz lepszy pomysł?! Bo ja nie!

- No, ale Czaka?! Taka głupia końcówka!

-To ją nazwij tak jak chciałaś wcześniej Chelsee, a szczeniaka z przyszłego miotu nazwiemy Dżakarta!

-Dobra już dobra... W ostateczności może być, chciaż... Czy ja wiem...

- A może Czaki?! Tak! To by było to imię!

-Czaki?... Nie wiem... Mój kolega z Polski ma psa co się wabi Czaki, ale to jest pies nie suczka...

-No i co? Nie może być?

     I tak oto Czaki została nazwana Czaki. Jednak my tu gadu-gadu, a zeszliśmy z tematu.

     No więc tak... Miot, w którym narodziła się Czaki, przyszedł na świat w kwietniu 2008 roku. Kiedy Gyza rozpoczęła poród o czwartej nad ranem, Inke i Igar byli bardziej zdenerwowani niż podczas narodzin pierwszego miotu, w którym narodziły się trzy martwe szczeniaki. 4.15 i rozpoczyna się, Gyza prze i po dwóch minutach wychodzi pierwsze szczenię. Z wybranych wcześniej imion dla nienarodznych maluchów pierwszy otrzymuje imię Sas. Psiak zostaje chwilkę po wylizaniu przez Gyzę ważony przez Inke. Igar zapisuje wszystkie notatki i obwiązuje Sasa niebeską wstążeczką. Pięć minut przerwy. Gyza znów prze. I już po trzech minutach wychodzi kolejne szczenię. Jedna z suczek. Chwilowo nie dostaje imienia, lecz jest jedną z kandydatek do imienia Dżakarta. Czterdzieścipięć minut później na świat przychodzą szczeniaki z imieniem Rex, Rendon, Dogia i Kab. Cała procedura ważenia, liżenia, zapisywania i obwiązywania wstążeczkami rozpoczyna się z powrotem. Według zdjęcia RTG powinny wyjść jeszcze dwa psiaki. I tak się dzieje. Po piętnastu mintach przerwy Gyza znów zaczyna przeć. Bajnok zmęczony tak długim staniem i przyglądaniem się całej "awanturze" w połowie jego wyznaczonego snu, poszedł z powrotem spać. Inka i Igar również zmęczeni, podczas przerwy wypili kawę. I znów rozpoczyna się precedens... Jednak niestety po ośmiu minutach... Kolejne szczenię, urodziło się martwe. Gyza jakby mogąc przywrócić życie lizaniem martwemu od dwóch tygodni przed porodem szczeniakowi, lizała go i lizała. Biedak został później nazwany Ramzesem. Ale wszyscy byli czujni, bo po dziesięciu minutch rodzi się kolejny szczeniak. Niestety też martwy... Nie, jednak Inka usłyszała cichutkie bicie małego serduszka. Szyko rozpoczęła się akcja reanimacyjna ostatniego psiaka. I tak po dwóch minutach stan małego Balatona był stabilny. O godzinie 5.50 zakończył się proces porodu. Dumni Inka i Igar zadzwonili do kolegów z pracy, aby ci powiadomili ich szefa o ich dzisiejszej nieobecności w pracy. I tak o godzinie 6.00 cała rodzina powiększona o siedmiu nowych domowników zasnęła zmęczona po akcji porodowej...

 

                                               

                                                              Kora Pies

                                                           Przygody Czaki: 

                                                                 przygodyczaki.blogspot.com

                                 http://klub.pies.pl/blogs/posts/korcia24/category/Przygody-Czaki